Luuubisz to

Bojanek & Kluba

Wywiad bardzo specjalny: Grzegorz Bojanek i Michał Kluba

Grzegorz Bojanek i Michał Kluba tworzą wspólny projekt już od ponad roku. Połączenie eksperymentalnego ambientu i gry na żywym instrumencie jakim jest trąbka to świetne połączenie, co ciekawe dwóch Panów dzieli bagatela… 20 lat różnicy.

Różnicy, której nie zdradza jednak sama muzyka. Obaj dogadują się świetnie grając. Ten tekst sprowokowany przez Polyphonię, to rozmowa dwóch muzyków ze sobą  – tym razem zamiast dźwięków ambientu po prostu słowa.

Grzegorz Bojanek: Michał, od jakiegoś czasu gramy ze sobą razem i muszę przyznać, że ja jestem bardzo z tej współpracy zadowolony. Bardzo podoba mi się brzmienie trąbki w muzyce ambient – dla mnie żywe instrumenty są bardzo ważną składową muzyki, którą tworzę. Chciałem Cię jednak zapytać dlaczego wybrałeś trąbkę, jako swój podstawowy instrument. W tak młodym wieku większość muzyków chce być gitarzystami i wokalistami z wiadomych powodów (śmiech).

Michał Kluba: Przez pewien czas rzeczywiście grałem na gitarze i śpiewałem (śmiech). Było to jeszcze w gimnazjum, kiedy razem z kolegami założyliśmy zespół. Skupiałem się wówczas też na nauce w Młodzieżowym Studium Muzyki Rozrywkowej w Oleśnie, gdzie zakochałem się w grze na trąbce. Podoba mi się jej dźwięk, oraz ogromne możliwości. Sprawdza się w praktycznie w każdym gatunku muzycznym – również w ambiencie. Kiedy i jak odkryłeś ten gatuek?

GB: To przychodziło powoli. Gdy miałem mniej niż 8 lat rodzice mieli magnetofon szpulowy i słuchaliśmy wiele muzyki, od The Beatles, do J.M.Jarre. Wtedy to odkryłem muzykę elektroniczną. Potem rozstałem się z nią na długi czas. Będąc w Twoim wieku grałem oczywiście w kilku kapelach na gitarze, na basie i śpiewałem. Ale gdy okazało się, że wszyscy się starzejemy i nie mamy czasu na próby, powoli zacząłem powracać do komputera. Wtedy to odkryłem takie programy jak Rebirth czy Fruity Loops. Zacząłem poszukiwać ciekawej elektroniki, no i w końcu musiałem trafić na Biosphere, Fennesza, takie oficyny wydawnicze jak Touch czy 12k. Odkryłem, że ambient, czy noise to muzyka, która mnie uspokaja, a wiadomo, im człowiek starszy, tym potrzebuje więcej spokoju.

Pamiętam, że po “okresie metalowym” miałem okres ogromnej fascynazji jazzem. Nadal uwielbiam posłuchać dokonań Milesa Davisa. Bardzo cenię sobie też twórczość rodziny Marsalisów – szczególnie saksofonisty Branforda i trębacza Wyntona. Powiedz proszę, kto jest Twoim ulubionym trębaczem i dlaczego?

MK: Wydaje mi się, że Chris Botti. Jego niesamowita lekkość gry, ogromna przestrzeń dźwięku oraz ciepła barwa sprawiają, że z pewnością jest jednym z czołowych trębaczy naszych czasów. Natomiast kiedy myślę o polskich trębaczach to odpowiedź jest tylko jedna. Tomasz Stańko.

GB: Stańko to mistrzostwo – pełna zgoda. Mam wrażenie, że nie jest dzisiaj łatwo przekonać młodych ludzi do słuchania trudniejszej muzyki. Zalewa nas popowa papka z radia, telewizji i internetu. Jednak gdy przyszedłem do Ciebie z propozycją współpracy to właściwie nie wahałeś się ani przez chwilę. Znaczyło to dla mnie, że musisz mieć otwarą głowę na interesującą muzykę. Wiem, że jeździsz na koncerty, takie jak choćby Leszka Możdżera i uwielbiasz jego płyty. Jaka jest według Ciebie diagnoza – co się dzieje z młodymi ludźmi, Twoimi koleżankami i kolegami, dlaczego nie idą taką drogą jak Ty i kilku Twoich znajomych i nie próbują odnaleźć ambitniejszej muzyki?

MK: To trudne pytanie, i myślę, że jeśli ktoś znałby na nie odpowiedź, zapewne większość młodych ludzi skłoniłaby się do nieco bardziej ambitnych utworów (śmiech). Być może chodzi o edukację muzyczną już od małego. Mój tata od moich najmłodszych lat starał się wychować mnie w “tonach” swojego ulubionego radia – “Trójki”. To również on zapisał mnie w wieku 5 lat na naukę gry na pianinie. Sprawiło to, że w tym momencie znajduję coś wartościowego w każdym gatunku muzyki – od rapu przez house po muzykę poważną (śmiech). Natomiast wydaje mi się również, że media przesadzają nieco z nagonką na gusta muzyczne młodzieży. Wielu moich znajomych ma bardzo szerokie horyzonty muzyczne. Szkoły ponadgimnazjalne to dla młodzieży czas, kiedy zaczynają poznawać nowe formy artystyczne, oraz doceniać wydarzenia kulturalne. Coraz częściej z przyjaciółmi wybieramy się do teatru, oglądamy filmy undergroundowe. Przyczyniają się do tego w dużej mierze portale społecznościowe, na których polecamy sobie różne ciekawe formy.

Jeden z pierwszych koncertów duetu – Cafe Belg, Częstochowa

GB: Dobrze, że tak to widzisz, bo często jak pada jakaś nazwa zespołu – dość znaczącego – to z moich obserwacji wynika, że większość nie wie o co chodzi. Wydaje mi się też, że np. letnie festiwale muzyczne, które stają się ciekawą propozycją dla młodzieży na spędzanie wolnego spowodują, że młodzież zacznie sięgać po ciekawą muzykę. Widzę, że pomaga w tym też choćby robiący furorę Spotify, który pomaga odkrywać muzykę. Korzytasz też ze Spotify, czy jest to dziś standard wśród młodych ludzi? Bo chyba kupowanie płyt jest rzadkością. Dla mojego pokolenia nośnik fizyczny to była i nadal jest rzecz kultowa – pewnie dlatego dziś winyle robią taką furorę!

MK: Do standardu wciąż daleko, ale zdecydowanie można zauważyć wzrost zainteresowaniem Spotify lub Deezerem. Jak słusznie zauważasz młodzież rezygnuje z kupowania płyt, ponieważ niewielu nastolatków stać na kupowanie wszystkich interesujących ich wydawnictw muzycznych. Dlatego bardzo fajnym pomysłem jest udostępnianie przez artystów swoich płyt na serwisach takich jak youtube, czy na wspomnianym wcześniej Spotify. Często przyłapuję się na tym, że po przesłuchaniu płyty na tubie stwierdzam, że jest to album który muszę sobie kupić do własnej fizycznej kolekcji.

Niepodważalną zaletą Spotify jest funkcja “odkrywaj muzykę”. Mój znajomy przesłuchując wybrane dla niego propozycję, odnalazł tam właśnie Twoje kawałki. Czy widać wzrost zainteresowania Twoją muzyką właśnie dzięki spotify lub portalom społecznościowym?

GB: Trudno to oszacować. Mogę jedynie stwierdzić jakie są ilości odsłuchów. Ostatnio słupki trochę wzrosły, ale nie przenosi się to raczej na żadne wymierne korzyści. Dobrze jednak jest być na tych serwisach, bo wydaje się że będzie to przyszłość dystrybucji muzyki.

MK: Jesteś pomysłodawcą i organizatorem jednego z najciekawszych przedsięwzięć muzycznych o których słyszałem – mówię rzecz jasna o projekcie ChoP łączącym kulturę Chin i Polski oraz “ChoP Festival”, który już kilkukrotnie odbył się w Chinach. Skąd pomysł na połączenie dwóch tak różnych kultur i jak wyglądały początki współpracy?

GB: Projekt powstał od kontaktu z Zen Lu, który poszukiwał labelu w Europie i trafił na mój ETALABEL. A potem sprawy potoczyły się już dość szybko. W 2007 roku Zen odwiedził Polskę i zagraliśmy nasze pierwsze wspólne koncerty w Częstochowie i Warszawie. Następnie w 2009 ruszyła pierwsza dwutygodniowa trasa koncertowa po Chinach. A od 2012 roku dzięki współpracy z Fundacją Sztuka i Technologia otrzymujemy wsparcie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na produkcję “ChoP Festival”.

MK: W Polsce ambient nie jest muzyką, której słuchają miliony. Niezmiernie rzadko można usłyszeć o niej również w radiu lub w telewizji. Czy w Chinach ten gatunek jest bardziej popularny?

GB: Prawdopodobnie jest tak samo popularny jak w Polsce (śmiech), ale dzięki temu, że Chiny to kraj o tak wielkiej liczbie ludności, to na koncerty muzyki ambient przychodzi całkiem sporo osób. Oczywiście wszystko zależy od promocji wydarzenia, ale zwyle artystom związanym z projektem ChoP udaje się przyciągnąć sporą rzeszę fanów. Festiwal właściwie zagościł na stałę w świadomości mieszkaców Shenzhen. Opowiadał mi o tym Guiddo, aktualnie mieszkaniec Shenzhen, który często spotyka osoby, które poznają go, jako jednego z artystów uczestniczących w festiwalu.

MK: Jesteś jednym z twórców, którzy bardzo cenią sobie kooperacje z innymi muzykami, między innymi dlatego się poznaliśmy :) Mi osobiście bardzo podobała się Twoja współpraca z Light’s Dim. Wasz utwór słyszałem nawet w Trójce!

GB: Nie wiem jak to działa, ale współpraca z innymi artystami pozwala przenieść się na trochę inny poziom twórczości. Bardzo lubię współpracować z artystami z różnych krajów, oraz tworzących w nieco odmiennej stylistyce od mojej. Dzięki takiej akcji udało mi się zaistnieć w kolektywie Cloud Ensemble, i jednocześnie na pierwszej EPce winylowej. Współpraca z Light Dim nadała mojej muzyce zupełnie inny kształt. W drodze są kolejne projekty, na które trzeba będzie poczekać. Myślę jednak, że już niebawem pojawi się druga płyta projektu z Piotrkiem Michałowskim i będzie trochę inna od “As Far As It Seems” [Ohm Resistance].

Czas wrócić do naszej współpracy. Pozostaje jeszcze popracować nad finalnym brzmieniem naszego koncertu, które będzie można usłyszeć w Zachęcie podczas Polyphonia Festival już 5 grudnia. Jak czujesz się przed występem w tak szacownej instytucji kultury jaką jest warszawska Zachęta?

MK: Stres przed koncertem jest chyba naturalną rzeczą (śmiech). Tym bardziej w tak znanym miejscu jak Zachęta. Myślę jednak, że damy radę i pozytywnie podchodzę do tematu. :)

GB: Zapraszamy i dzięki za rozmowę

MK: Dziękuję i do zobaczenia oraz usłyszenia.

Link do wydarzenia: https://www.facebook.com/events/371389923019424

Info o artystach: http://polyphonia.pl/festival/grzegorz-bojanek/

Profil Grzegorza Bojanka: http://facebook.com/bojanek.sound


Warning: Illegal string offset 'fotozrodlocheck' in /home/users/wef/public_html/poly/wp-content/themes/shift/content.php on line 145

Warning: Illegal string offset 'zrodlo' in /home/users/wef/public_html/poly/wp-content/themes/shift/content.php on line 162

Tak. Korzystamy z ciasteczek w celach statystycznych. Na 90% nie przeczytasz treści tego komunikatu, ale jeżeli już to robisz to wiedz, że możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce. Więcej informacji o ciasteczkach