Pierwszy raz zawsze boli.
….ale żeby było łatwiej to wyjaśniamy – każda kategoria ma przypisany do niej kolor i ikonkę:
Newsy
Recenzje i opinie
Felietony
Statusy
Technologie
Wywiady
Relacje
Inne
Trzy nowości płytowe od włoskich artystów.
Voices From The Lake – „Live at MAXXI” (22.06.2015 | Editions Mego)
Pierwszy album projektu Voices From The Lake: Donato Dozzy (aka Donato Scaramuzzi) i Neel (aka (Giuseppe Tillieci) ukazał się w 2012 roku. Tegoroczny longplay „Live at MAXXI” to ich drugie wydawnictwo, które zostało zarejestrowane w Rzymie w 2014 roku podczas otwarcia wystawy „Open Museum Open City”. Na płycie znajdziemy kompozycje z obszaru organicznego ambientu głęboko osadzonego w estetyce minimal techno i kosmische music.
Giulio Aldinucci – „Spazio Sacro” (17.05.2015 | Time Released Sound)
Staram się raczej regularnie śledzić nowe produkcje Giulio Aldinucciego (nagrywa też pod pseudonimem Obšil). W ubiegłym roku Aldinucci wydał ciekawy album, pt. „Aer” (recenzja). Teraz opublikował krążek – „Spazio Sacro” („Święte miejsca”), na którym rozwija swój ambientowy styl bardzo mocno związany z field recordingiem. Nagrania terenowe włoski artysta zarejestrował w różnych miejscach kojarzących się z chrześcijaństwem (procesje, architektura sakralna, w tym górskie odizolowane sanktuaria). Dzięki tej płycie twórca cofa się również do swego dzieciństwa, gdzie doskonale pamięta obrzędy religijne odbywające się w jego rodzinnej miejscowości w Toskanii, które wyznaczyły rytm życia tamtejszej społeczności. Aldinucci jak zawsze trzyma wysoki poziom i potrafi za pomocą ambientowej poetyki opowiedzieć wciągającą opowieść.
Bruno Bavota – „Mediterraneo” (25.05.2015 | Dronarivm)
Tak się składa, że w 2014 roku w jednym wpisie opisywałem na łamach Polyphonii nowy materiał Aldinucciego i Bruno Bavoty – „The Secret of the Sea”. Wtedy neapolitański pianista i kompozytor słabo wypadł na tle muzyki Giulio. Przyznam, że na „Mediterraneo” Bavota zaskoczył mnie pozytywnie. Oczywiście, nadal dominuje brzmienie fortepianu, ale tym razem partie są ciekawsze i dobrze łączą się z innymi instrumentami. Gdyby umiejscowić twórczość Bavoty to najbliżej mu teraz do Ólafura Arnaldsa czy Jóhanna Jóhannssona.