Pierwszy raz zawsze boli.
….ale żeby było łatwiej to wyjaśniamy – każda kategoria ma przypisany do niej kolor i ikonkę:
Newsy
Recenzje i opinie
Felietony
Statusy
Technologie
Wywiady
Relacje
Inne
Zespół Mendelson po raz kolejny ociera się o szaleństwo post-rockowych brzmień, ale tym razem z potrójną siłą.
W ubiegłym roku ukazało się mnóstwo interesujących płyt i bez wątpienia był to rok wielkich powrotów. Po sześciu latach przerwy z nowym albumem powrócił francuski zespół Mendelson. Grupa została założona w 1995 r. przez Pascala Bouaziza (gitarzysta, wokalista i autor tekstów). Dwa lata później muzycy opublikowali swój debiutancki krążek „L’avenir est devant”. W 2007 r. Mendelson zdecydował się wydać podwójny longplay „Personne ne le fera pour nous”, na którym psychodelia i post-rock połączyły się w wyśmienity sposób z inteligentną elektroniką, choć nie zabrakło kapitalnych piosenek.
Z kolei najnowszy album pt. „Mendelson” został wydany na trzech krążkach. Pierwszą płytę otwiera nagranie „La force quotidienne du mal”, gdzie charakterystyczna melorecytacja Pascala Bouaziza została doprowadzana do perfekcji i stała się kolejnym instrumentem. Ten niezwykły utwór sięga bardzo głęboko do korzeni post-rocka i z pewnością ucieszy wszystkich miłośników Talk Talk. Prawdziwą perełką jest kilkuminutowa miniatura „D’un coup” – znakomite teksty Bouaziza, slide gitara i automat perkusyjny w połączeniu z żywą sekcją można zestawić z najlepszymi kompozycjami Nicka Cave’a czy amerykańskiego 16 Horsepower. W utworze „Avant la fin” delikatne syntezatorowe tła przemykają wokół transowej perkusji, zaś po chwili całość taranuje przesterowana gitara. W tym fragmencie Mendelson zbliżył się do duńskiego Under Byen i Dead Can Dance ze starych płyt. „Pas d’autre rve” to powrót do piosenkowych czasów z okresu longplaya „Personne ne le fera pour nous”.
Drugi krążek wypełniło jedno nagranie „Les heures” trwające ponad pięćdziesiąt minut. Muzykom udało się umiejętnie zestawić minimalizm, muzykę improwizowaną, sonorystykę, drony, gitarowe sprzężenia i elektroniczne bity z mrożącymi krew w żyłach opowieściami Bouaziza. Przenosimy się w przestrzeń fascynujących eksperymentów.
Materiał na trzecim albumie został utrzymany w podobnym klimacie. Cały czas muzycy poszukują, eksperymentują z dźwiękiem i wciągają w swój świat mrocznego i hipnotycznego rocka („Une autre histoire”). Z kolei świetny utwór „Le jour où” wyrósł z prostego bitu, skomplikowanej partii basu i wielu interesujących detali. Takiej kompozycji nie powstydziłby się nawet zespół Tortoise. Całość zamyka urocze nagranie „Je serais absynt” nawiązujące do twórczości Scotta Walkera.
Rok 2013 był znakomity dla francuskiej sceny, czego doskonałym przykładem jest wielki powrót Bertranda Cantata i jego nowego projektu Détroit. Oczywiście do tych najważniejszych wydawnictw zaliczam trzypłytowy album zespołu Mendelson. Artystom udało się utrzymać doskonały poziom kompozycji i pójść jeszcze dalej, dzięki czemu nagrali jak dla mnie najlepszy materiał w swoim dorobku. Ich mroczna, narkotyczna i hipnotyczna wizja muzyki rockowej, z elektroniką w roli głównej, to niezwykła przygoda dla wszystkich tych, którzy cenią sobie muzykę na najwyższym poziomie abstrakcji i autentyczności. Twórczość Mendelsona to bardzo ważny rozdział w historii francuskiej muzyki eksperymentalnej.
Moja ocena: 4,5/5
2013 | Ici D’ailleurs
Strona zespołu Mendelson: www.mendelson.free.fr
Strona Facebook: www.facebook.com/laforcequotidiennedumal
Na stronie wytwórni można kupić album na CD/LP/Download: www.icidailleurs.com