„Następna stacja: Młociny”, czyli koncert Tima Exile’a w Warszawie

W niedzielę 13.10.2013 na rynku Starego Miasta w Warszawie można było posłuchać (jak zwykle improwizowanego) występu Tima Exila w ramach festiwalu Warszawa w Budowie. Byliśmy tam.

Zacznę od sceny, która była bardzo nietypowa. Tworzyły ją dwie ciężarówki, które stykały się zderzakami. Posiadały one także dźwigi, które zostały wykorzystane do podtrzymania dachu nad sceną. Wykorzystanie sprzętu budowlanego + otoczenie starówki będącej w remoncie idealnie pasowały  do nazwy festiwalu – Warszawa w Budowie.

Tim Exile wszedł na scenę w kolorowym sweterku, którego nie powstydziłby się Kononowicz. Zaczął od drone’ów, które powstały oczywiście na bazie jego głosu. Później powoli zaczęły się pojawiać się bity które były mniej lub bardziej fajne, ale najlepsze zaczęło się po ok 15 minutach. Tim ściszył trochę muzykę i powiedział, że ma trochę dźwięków Warszawy, więc może coś z tego ułoży. Następnie zaczął stukać w Launchpada, a w głośnkach pojawły się odgłosy klaksonów, młotów pneumatycznych i komunikat z metra „Następna stacja: Młociny”. Na bazie tego zaczął budować kolejny utwór, który z czasem coraz bardziej zaczynał przypominać twórczość Autechre za czasów ich świetności. Kolejne utwory były równe mocne  i  w większości naprawdę dobre.

Koncert oczywiście był urozmaicany różnymi zabawnymi gadkami Tima, które nagle stawały się bazą do zbudowania kolejnego numeru. Czasami zdarzało się, że wcisnął zły przycisk, lub pokręcił złym potencjometrem, ale zazwyczaj nie powodowało to żadnych „zgrzytów”, wręcz przeciwnie, było to inspiracją do rozwinięcia utworu w inną stronę. Nie dziwie się, że takie „błędy” się zdarzały, w końcu przed sobą miał 7 kontrolerów, które mają łącznie >100 przycisków i kilkadziesiąt potencjometrów/suwaków, a każdy można przypisać do więcej niż jednego parametru.

Tim Exile jest niewątpliwie mistrzem w tym co robi, co potwierdził podczas koncertu w Warszawie. Jeżeli jeszcze kiedyś nas odwiedzi to z chęcią jeszcze raz go posłucham.