Pierwszy raz zawsze boli.
….ale żeby było łatwiej to wyjaśniamy – każda kategoria ma przypisany do niej kolor i ikonkę:
Newsy
Recenzje i opinie
Felietony
Statusy
Technologie
Wywiady
Relacje
Inne
Kenneth Kirschner vs John Chantler!
Kenneth Kirschner – „Compressions & Rarefactions” (lipiec 2015 | 12k)
Nowojorskiego artystę nie od dziś znamy z tworzenia bardzo długich kompozycji. Nie inaczej sytuacja przedstawia się na nowym krążku „Compressions & Rarefactions”. Do płyty kompaktowej wydawcy dołączyli kod umożliwiający pobranie ponad pięć godzin dodatkowego materiału. Niestety, ale w tym przypadku więcej nie oznacza lepiej… Kirschner za pomocą swoich kompozycji stara się dotknąć pojęcia, jakim jest np. ciśnienie fal w powietrzu, a także szuka w tym wszystkim różnych kontrastów. Muszę przyznać, że nie wciągnął mnie ten materiał, poza jednym fragmentem „April 16, 2013” utrzymanym w duchu Steve’a Reicha. Reszta wydaje się być niczym szczególnym.
John Chantler – „Still Light, Outside” (sierpień 2015 | Inventing Zero)
John Chantler to australijski kompozytor, gitarzysta i perkusista, który swobodnie przemieszcza się nie tylko wśród różnych stylistyk, ale też bezproblemowo zmienia miejsce zamieszkania: Brisbane, japońska wieś, Londyn czy Szwecja. „Still Light, Outside” to jego czwarty solowy album. Twórca postanowił zarejestrować dźwięki organów w londyńskim kościele St John-at-Hackney. Następnie wybrał się do sztokholmskiego studia EMS, aby dopełnić swego dzieła. Na „Still Light, Outside” Chantler zaprezentował surowy minimalizm, poddany przeróżnym odkształceniom, gdzie głębokie i gęsty drony spotykają się z ambientowymi plamami. Nie brakuje też chropowatego brzmienia gitary. W tym roku spotkałem się już z nieco podobną produkcją – również zbudowaną na dźwiękach organów – przygotowaną przez Norwega Alexandera Rishauga „Ma.Org Pa.Git” (recenzja, Crónica). Zdecydowanie 1:0 dla Johna Chantlera w „pojedynku” z Kennethem Kirschnerem.