Luuubisz to

Uwaga: Światło!

Rok 2013 już prawie za nami. Zima i tradycyjny dla Polski o tej porze roku niedostatek światła słonecznego sprawiają, że nabieram ochoty, by powrócić do projektów, które w jakiś sposób dotyczą właśnie światła – niekoniecznie emitowanego przez najbliższą naszej planecie gwiazdę.

W 2011 po raz pierwszy uczestniczyłem (jako artysta, nie widz- słuchacz) w Warszawskiej Jesieni (rasowy dziennikarz-felietonista napisałby prawdopodobnie „najważniejszym i największym święcie muzyki współczesnej w Polsce”) – jako jeden z artystów biorących udział w projekcie Where is Chopin? zainicjowanego wspólnie przez Instytut Polski w Londynie i Fundację WRO Centrum Sztuki Mediów – wystawiałem wówczas swoją instalację interaktywną Mapping Chopin oraz instalację Attention: Light! v. 2, która stanowiła efekt długiego ciągu wzajemnych inspiracji i kooperacji najpierw pomiędzy Paulem Sharitsem i Józefem Robakowskim, następnie Józefem Robakowskim i Wiesławem Michalakiem, a na koniec rozbudowaną przy moim udziale (być może, zresztą, aby oddać sprawiedliwość wszystkim “uczestnikom” projektu, należałoby rozpocząć powyższą listę od Fryderyka Chopina, ponieważ, jak się za chwilę okaże, wszystko zaczyna się od pewnego mazurka…). O tej ostatniej pracy – czyli o Attention: Light! v. 2 – chciałbym dzisiaj opowiedzieć.

Attention: Light! ma ciekawą historię. W roku 1981 w Polsce przebywał, zaproszony przez Józefa Robakowskiego amerykański artysta światła i kina Paul Sharits. Sharits, dla którego kontakt z ówczesną Polską musiał być nader zaskakujący, poprosił Robakowskiego o skonstruowanie mu czegoś, co byłoby specyficznym polskim doświadczeniem, jakby esencją polskości. Robakowski upił więc Sharitsa wódką i odtwarzał mu nagrania Chopina, a w tym czasie Sharits z włączoną kamerą w ręku “kiwał się” i kołysał do muzyki „przeżywając ją” – powstał niewątpliwie ciekawy zapis, który jednak zaginął politycznym zamieszaniu tamtych lat (dokładniej: zaginęła negatywowa taśma z pracą, jako że Sharits użył kamery zapisującej obraz na tradycyjnej “optycznej” taśmie).

Sharits, który, niestety, zmarł w 1993 roku pozostawił jednak po sobie jeszcze jeden dokument owego „doświadczania polskości” notatkę zawierającą algorytm przyporządkowywania kolorów do sekwencji dźwięków w jednym z utworów Chopina. Niepozorna notatka zawierała w istocie całe doświadczenie Sharitsa zajmującego się głównie poszukiwaniami na poziomie podstawowych, niemal fizycznych i fizjologicznych jakości estetycznych związanych ze światłem.

Na podstawie tej notatki powstała praca wideo Attention: Light! – wynik kooperacji Józefa Robakowskiego z Wiesławem Michalakiem. W pracy tej – w warstwie dźwiękowej – słyszymy jeden z mazurków Chopina, a obraz to zmieniające się kolory wypełniające całą przestrzeń kadru – pozornie bardzo prosta realizacja jest jednak jedyną pracą w swoim rodzaju, co, jak sądzę, przyzna każdy, kto tę pracę widział (jako ciekawostkę dodam jeszcze, że Attention: Light! stanowiła jedną z inspiracji i wizualnych sampli dla autorów wideoklipu do utworu All of the Lights Kanyego Westa – jeśli chcecie się o tym przekonać zwróćcie uwagę zwłaszcza na końcówkę wideoklipu).

W ramach projektu Where is Chopin? i obchodów roku chopinowskiego postanowiono zaprezentować tę pracę, ale w formie instalacji – nie prostej projekcji. Zaproponowano mi przygotowanie tej instalacji, przy czym punktem wyjścia miało być zamienienie ścieżki audio na coś co pozwoli kontrolować fortepian z mechanizmem kontroli klawiszy (czyli w zasadzie skomputeryzowaną pianolę) – takie fortepiany – ich cała seria jest nazywana disklavier – produkuje firma Yamaha i są one, co ciekawe, rozpowszechnione w dwóch światach: taniej knajpianej rozrywki (gdzie służą jako typowe pianole odtwarzające muzykę – jak łatwo się domyśleć głównie dansingowe standardy – zapisaną w plikach MIDI) i wśród muzyków zajmujących się eksperymentami (głównie w akademickiej konwencji). Na disklavierze można grać jak na „normalnym” fortepianie, jednak najbardziej spektakularne wrażenie robi właśnie „odtwarzanie” przez fortepian komunikatów MIDI, podczas którego możemy obserwować, jak klawisze „same się wciskają”. Discklavier doczekał się swojej sztandarowej współczesnej kompozycji w postaci pochodzącego z 1989 roku utworu Duet for one pianist : eight sketches Jean-Claude’a Risseta. Utwór, nawiasem mówiąc powstal przy współudziale Millera Puckette’a (m.in. autora wizualnych środowisk programistycznych MaxMSP i Pure-Data) – w utworze tym partia odgrywana przez „żywego” muzyka jest rejestrowana w czasie rzeczywistym w formie komunikatów MIDI, przetwarzana i odsyłana z powrotem do instrumentu jako druga partia, odgrywana już przez serwomechanizmy sterujące pracą klawiszy – ta druga partia, jest, co ciekawe, tworzona m.in. na bazie specyficznego stylu gry pianisty oraz niedokładności i szczegółów jego gry.

Nawiasem mówiąc ci z Was, którzy marzycie o wykorzystaniu disklaviera jako uzupełnienia mniej lub bardziej domowego studio pewnie bardzo rozczarowalibyście się wydając fortunę na zakup instrumentu i przekonując się, że jego „latencja” (czyli, dla niezorientowanych, czas, jaki upływa pomiędzy wysłaniem do instrumentu komunikatu- nuty a odegraniem dźwięku) wynosi przynajmniej kilka sekund – disklavier kompensuje w tym czasie pracę mechanizmu młoteczkowego – „prawdziwy” pianista, rzecz jasna robi to intuicyjnie.

Przede mną stanęło więc niebagatelne zadanie transkrypcji ścieżki audio (zawartej w oryginalnej taśmie wideo) do pliku MIDI, czyli elektronicznej partytury, pozwalającej kontrolować disklaviera – oczywiście nie mogło to polegać na zwyczajnym przepisaniu partytury utworu, bo to dawałoby mechaniczny, sztuczny efekt, nie mówiąc już o synchronizacji z obrazem. Musiałem więc z biorąc za wzór oryginalną partyturę i nagranie przygotować plik MIDI, który dokładnie skopiuje wykonanie mazurka wykorzystane w pracy – tak, by disklavier zagrał możliwie podobnie i w tym samym tempie (pamiętając o tym, że należy zsynchronizować grę fortepianu z obrazem). Ku swemu sporemu zaskoczeniu odkryłem, że wszystkie źródła (a akurat twórczość Robakowskiego jest bogato komentowana i analizowana) dotyczące Attention: Light! podają błędne rererencje do partytury, kiedy mówią o tym, jaki utwór jest tam wykonywany. Nie jestem chopenistą, ale dość szybki rzut oka na inne partytury pozwolił mi łatwo zlokalizować właściwy mazurek, choć poczucie zdziwienia pozostało.

Mając już partyturę i wyekstrahowany z pracy wideo plik audio wczytałem jedno i drugie do mojego DAW i rozpocząłem pracę – niemal natychmiast odkryłem jednak kolejny problem: w pewnej chwili pianista zaczyna grać coś, czego na pewno nie ma w oryginalnych nutach – coś co ewidentnie jest wstawką z innego utworu (lub jego własną improwizacją – choć to drugie wydawało mi się mało możliwe, ponieważ zagadkowy fragment wydawał się wewnętrznie mocno zdyscyplinowany). Oczywiście zdziwiłem się po raz drugi, ale tym razem przebicie się przez wszystkie dostępne mi chopinowskie partytury nie pomogło. Skonsultowałem się więc z kilkoma osobami zajmującymi się Chopinem zawodowo, kiedy i to nie dało rezultatu poszerzyłem zakres poszukiwań na innych romantycznych pianistów i – generalnie – zorganizowałem coś w rodzaju turnieju dla znajomych muzyków i muzykologów licząc na to, że ktoś wreszcie zidentyfikuje zagadkowy fragment. Wszystkie te konsultacje i poszukiwania doprowadziły jedynie do tego, że wielokrotnie usłyszałem zdanie „coś jakby młody, radosny, Chopin” i „mógłby to być Liszt”. Ponieważ jednak ani ja, ani specjaliści nie byli w stanie wskazać konkretnego utworu poddałem się i przepisałem po prostu tajemniczy fragment „ze słuchu” (ostatecznie ćwiczeń nigdy dosyć).

Mając już gotowy materiał MIDI przerzuciłem się do MaxMSP i skonstruowałem prosty projekt odtwarzający synchronicznie oba pliki (MIDI i video). W tym momencie, trochę z powodu technicznych niedogodności związanych z precyzyjną synchronizacją MIDI i video wpadł mi do głowy nowy pomysł: skoro mogłem pozbyć się mechanicznego zapisu audio i zastąpić go MIDI, mogę też, tak samo, pozbyć się video, skanując poszczególne klatki obrazu (każda wypełniona jest przecież jednolitym kolorem) i przechowując tak uzyskane dane w liczbowej postaci, którą to postać będę mógł skonwertować z powrotem do obrazu lub – w gruncie rzeczy – dowolnego medium.

Przeskoczyłem z MaxMSP do środowiska Processing, w którym szybko napisałem programik skanujący poszczególne klatki obrazu i dokonujący pewnych uśrednień i czyszczenia (oryginalne video było nieco zaszumione i „popsute” kompresją). Po przepuszczeniu video przez swoje programistyczne dzieło uzyskałem w rezultacie plik tekstowy zawierający dane o kolorze każdej klatki rozbitym na składowe czerwoną zieloną i niebieską uzupełniony o kilka innych danych pomocnych w synchronizacji i ekstrapolowaniu kolorów w razie gdyby system wyświetlania obrazu pozwalał na częstotliwość odświeżania wyższą niż oryginalnie zastosowana w pracy oldskulowa, PALowska prędkość 25 klatek na sekundę.

Z gotowym plikiem tekstowym wróciłem do projektu w MaxMSP budując nową sekcję syntezy obrazu. Następnie uzupełniłem projekt o dodatkowe elementy, które okazały się istotne w czasie testów systemu i premierowej prezentacji – przede wszystkim dodałem więc dodatkowe mechanizmy manipulacji prędkością i siłą naciskania klawiszy – tak by móc dopasować pracę do różnych modeli disklavierów (chodziło o zachowanie wrażenia „ludzkiego” dotyku klawiszy i pewnej delikatności, co początkowo sprawiało niejakie problemy).

Do tej pory uważam, że pozbycie się zapisu mechanicznego (nagrania audio i wideo) i zastąpienie go bazą danych i algorytmami odpowiedzialnymi za konwersję danych do konkretnych mediów było moim największym osiągnięciem w pracy nad instalacją Attention: Light! 2.0. W pewien sposób był to powrót do partytury – ostatecznie wszystko od niej się zaczęło, a i szkic Sharitsa można potraktować właśnie jako minimalistyczną partyturę.

*

O projekcie Where is Chopin? przeczytać można więcej na stronie internetowej Centrum Sztuki WRO, a o Attention: Light! 2.0 również na mojej własnej stronie. Polecam również przyjrzenie się materiałom wideo dostępnym na mojej stronie (link powyżej) i porównanie ich ze wspomnianym wideoklipem do All of the Lights Kanyego Westa – być może da to wielu osobom niejakie pojęcie o cyrkulacji pomysłów pomiędzy sztuką a przemysłem rozrywkowym.

Paweł Janicki powróci w tekście Sztuka i Technologia (i Czas)

Fotografie: Serwis prasowy WRO Art Center


Warning: Illegal string offset 'fotozrodlocheck' in /home/users/wef/public_html/poly/wp-content/themes/shift/content.php on line 145

Warning: Illegal string offset 'zrodlo' in /home/users/wef/public_html/poly/wp-content/themes/shift/content.php on line 162
  • jarek grzesica

    ŚWIETNY PROJEKT I ŚWIETNY TEKST!

Tak. Korzystamy z ciasteczek w celach statystycznych. Na 90% nie przeczytasz treści tego komunikatu, ale jeżeli już to robisz to wiedz, że możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce. Więcej informacji o ciasteczkach