Luuubisz to

Nasza recenzja: Lunice „CCCLX”

No i doczekaliśmy się… Zapowiadany ponad miesiąc temu na Polyphonia.pl album „CCCLX” kanadyjskiego producenta działającego pod pseudonimem Lunice nareszcie się ukazał. 11 utworów i ponad tydzień wgryzania się w ten doskonały materiał pozostawił we mnie przekonanie, że współczesne skrzyżowanie kierunków takich jak hip-hop, elektronika, ambient i wiele innych ciągle ewoluuje w niezwykle interesujący sposób oferując nam świeże, nowe i nieoczekiwane brzmienia.

 

Na marginesie zanim więcej o albumie warto wspomnieć, że tytuł płyty (i jednocześnie aż cztery utwory) zatytułowane zostały z bezpośredniej inspiracji tekstem utworu formacji Waka Flocka Flame’s: “Fuck This Industry” (“don’t get a 360, that shit ain’t 100). Jak sugeruje sam Lunice – tytuł nawiązuje do pełnej 100% kontroli twórczej jaką ma autor nad projektem CCCLX.

Waka Flocka Flame’s “Fuck This Industry” (“don’t get a 360, that shit ain’t 100”)

 

Debiutancki album Lunice to z jednej strony synteza doświadczeń muzycznych i scenicznych artysty z drugiej strony próba wyrażenia emocji na rożnych poziomach i spojrzenia na swoją tożsamość sceniczną z bardzo różnych perspektyw. Lunice ukazuje swoje mocne zdecydowanie zarysowane oblicze twórcy dając nam album, który od pierwszych sekund wymaga uwagi i zachęca do dekonstrukcji tego czym mogły być dla nas takie obszary jak hip hop czy elektronika. Dobitny, stanowczy profil rytmiczny płyty od pierwszego utworu CCCLX I (CURTAIN) jest naznaczony znakiem wodnym elektronicznej narracji.

 

W CCCLX I są to głębokie analogowe arpeggio w THE DOORZ to po prostu mroczna melodyka i bass, w ELEVATED to z kolei złożona narracja przestrzenią i rodzaj wytchnienia stanowiący przejście do drugiej, niezwykle dynamicznej części utworu. To co w tym albumie podoba mi się najbardziej i czyni go jednym z najbardziej interesujących albumów tego roku to radykalna narracja Lunice oraz zaproszonych gości, która wprowadza sygnaturę mroku i złości do albumu jako całości. Podkreśla to na przykład utwór MAZERATI, który wpuszcza nas w niemal filmową przestrzeń, niepokoi i nasila presję by znowu znaleźć przestrzeń i motywujący beat w FREEMAN.

 

Świetne rozładowanie energii płyty zasługuje w tym miejscu na szczególną uwagę. Lunice manipuluje nastrojem słuchacza ale nie odpuszcza na poziomie ścisłej kontroli naszych uczuć. Warto zwrócić uwagę na to jak brzmieniowo Lunice dodatkowo buduje bogaty świat odniesień, płyta pozwala dotykać klimatów ale nie pozwala nam się w nich ostatecznie zagłębić. Lunice prowadzi nas przez swój własny klimat po brzmieniowym sznurku naszkicowanym zdecydowanym jednostajnym i stanowczym beatem, który rządzi ta płytą. Dwa utwory w drugiej części albumu DISTRUST oraz O.N.O są tego świetnym przykładem. W DISTRUST to wokale Denzela Curry, J.K. The Reaper ‘a oraz Nell’a generują niepokój i napięcie podczas gdy O.N.O przenosi owo napięcie na poziom szamańskiej, hipnotycznej i zautomatyzowanej refleksji. Dopiero w CCCLX IV (BLACK) ta niezwykła energia okazuje się nieco rozładowywać dzięki wokalnemu i bardzo muzycznemu zamknięciu Syv de Blare. Brawo!

Lunice zbudował album stanowiący kompletną całość, a utwory takie jak THE DOORZ czy CCCLX III (COSTUME) cementują tą kompletność pozwalając słuchaczowi niejako przechodzić z pokoju do pokoju, z opowieści do opowieści, co wzmaga jeszcze indywidualny charakter i ekspresja  zaproszonych do współpracy artystów na przykład Le1fSOPHIE w utworze DROP DAWN.

Lunice sam mówi o płycie: “I decided to make it a theatrical showcase, (…) It’s about touching different emotions, rather than the ones people feel at parties all the time.”
CCCLX to moim zdaniem album wymagający od słuchacza skupienia, w zamian daje niezwykły poziom satysfakcji z słuchania i w jakiś niewyjaśniony sposób pozostawia niedosyt prowadzący do kolejnych odsłuchań. Słuchanie CCCLX jest niczym sprawdzanie zegara na smartfonie, szybko staje się mimowolne i konieczne. Każdy kto na co dzień oddycha brzmieniami oferowanymi przez Lunice i zdążył już wkręcić się w realizacje TNGHT czyli duetu Hudson Mohawke & Lunice zostanie w szczególny sposób nagrodzony albumem CCCLX. Każdy kto spodziewa się po Lunice albumu łatwego, nawiązującego do klasyki może zapomnieć o lekkim popołudniu z CCCLX, w zamian za gotowość na poszukiwania i radykalne zmiany klimatu otrzyma niezwykłą, wyrafinowaną dawkę progresywnych emocji upakowanych w 11 cyfrowo- hiphopowo- elektronicznych torped, z których każda może wysadzić twoje stereo. Mocno polecam spędzenie kilku uważnych godzin z ta płytą, znajdziecie ją między innymi w tym miejscu:

https://bleep.com/release/88972-various-artists-nidhogg-ii-official-game-soundtrack

Utwory:

1. CCCLX – I (CURTAIN)

2. THA DOORZ

3. DROP DOWN (ft. Le1f and SOPHIE)

4. ELEVATED –

5. MAZERATI

6. FREEMAN

7. CCCLX – II (INTERMISSION)

8. DISTRUST (ft. Denzel Curry, JK The Reaper & Nell)

9. CCCLX – III (COSTUME)

10. O.N.O

11. CCCLX – IV (BLACK)

Photography By Emir Eralp Design By HelloMe
Illustration by Hector Trend
Mastered by Sam John at Precise
Cat. No. LM040LP – all rights reserved
Ⓟ & © LuckyMe 2017

Mały dodatek:

TNGHT – Hudson Mohawke & Lunice

Zdjęcia: 1

Tak. Korzystamy z ciasteczek w celach statystycznych. Na 90% nie przeczytasz treści tego komunikatu, ale jeżeli już to robisz to wiedz, że możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce. Więcej informacji o ciasteczkach