Nowa EPka Biosphere – The Petrified Forest

Z całkowitego zaskoczenia najnowsza EPka Geira Jenssena, czyli Biosphere, okazała się ciekawym odkryciem. Sięgnąłem po ten album nie spodziewając się niczego wielkiego i odkrywczego. Właściwie, to trochę płyta ta sama “weszła z buciorami” w zakres moich najnowszych odsłuchów. Badając jakieś inne albumy na Spotify, zupełnie niespodziewanie, nie wiedzieć według jakiego algorytmu, Spotify zaczął odgrywać muzykę z mini albumu “The Petrified Forest”.

Mini album “The Petrified Forest” został zainspirowany filmem Archiego Mayo z 1936 roku, o tym samym tytule. “Alan Squier, a failed, world-weary British writer, hikes into an isolated, weather-beaten desert diner in Arizona owned by Jason Marple. Jason’s daughter, Gabrielle is immediately taken with the disillusioned intellectual, since they share idealistic dreams of escaping the stark reality of their lives.” (IMDB) Jednak nie o filmie tu mowa.

Na tym mini-krążku jest właściwie wszystko, za co lubimy Biosphere, i to w bardzo zgrabnej, krótkiej formie. Utwór “Black Mesa”, z wplecionymi dialogami przypomina “Le Grand Dôme” z albumu “Cirque”. Tytułowy “The Petrified Forest”, a jakże, z jazzującą perkusją to ukłon w stronę miłośników “Dropsonde”. Wyraźnie usłyszymy też echa “Substraty”, a pierwszy utwór “Drifter”, to trochę takie uproszczone “N-Plants”. Niby mało, a jednak cały Biosphere w syntetycznej dawce – wart polecenia.