Pierwszy raz zawsze boli.
….ale żeby było łatwiej to wyjaśniamy – każda kategoria ma przypisany do niej kolor i ikonkę:
Newsy
Recenzje i opinie
Felietony
Statusy
Technologie
Wywiady
Relacje
Inne
Pianista australijskiej grupy The Necks nie próżnuje. W tym roku wydał dwa solowe albumy. Najnowszy nosi tytuł „Climb”.
Ciekawe jest to, że kiedy ukazuje się nowy krążek The Necks, to i polski Internet potrafi szeroko odnotować ten fakt. Może przesadziłem, ale znajdzie się kilka recenzji. To w przypadku solowych dokonań poszczególnych członków tej formacji, sytuacja przedstawia się mizernie. Czy ktoś potrafi mi to wyjaśnić?
W kwietniu tego roku Chris Abrahams opublikował w Room40 płytę „Fluid To The Influence” (tutaj pisałem). Teraz, po cichu, z dala od wielkich labeli, bo w wytwórni którą ciężko namierzyć w sieci, a chodzi tu o Vegetable Records, pojawił się album „Climb”. Nawet nie znalazłem w Internecie żadnego fragmentu. No chyba, że skorzystacie z „Spotify”: https://play.spotify.com/album/1NsTA6QlGO9SBsvkSc8a9M
Tym razem Abrahams zrezygnował z elektroniki i nagrał siedem kompozycji wyłącznie w oparciu o czyste brzmienie fortepianu. Od pierwszych akordów słychać, że stworzył to muzyk The Necks – jego transowe i repetytywne frazowanie znamy nie od dziś. Na zachętę podpowiem, iż prawie dziesięciominutowy „The Sleepings and the Drifts” wprawia w taki trans, a „Shoreline” zniewala mozaiką i doborem harmonii.
fot.Tim Williams