Pierwszy raz zawsze boli.
….ale żeby było łatwiej to wyjaśniamy – każda kategoria ma przypisany do niej kolor i ikonkę:
Newsy
Recenzje i opinie
Felietony
Statusy
Technologie
Wywiady
Relacje
Inne
Podróżując po czeluściach internetu natrafiłem ostatnio na debiutancką płytę projektu Kiasmos, wydaną przez Erased Tapes Records i było to jedno z najlepszych odkryć tego roku.
Wyobraźcie sobie smutne, intrumentalne brzmienia w stylu Ólafura Arnaldsa z lekkimi techno bitami i subtelnymi syntami – to jest właśnie Kiasmos, tworzony przez wspomnianego islandzkiego artystę Ólafura Arnaldsa i Janusa Rasmussena.
Płytę zaczyna senny „Lit”, po czym powoli klimat powoli się podkręca i dochodzimy do „Looped”, który śmiało można by już zapuścić w klubowym secie djskim. Dalej jest tylko lepiej. „Swayed” łączy olskulowe syntetyczne brzmienia z fortepianem, który nota bene jest podstawą niemalże każdego utworu. Później tempo troszkę spowalnia, zwłaszcza gdy dochodzimy do „Dragged”, ale powraca z mocnym kopem przy moim ulubionym „Bent”.
Zajebiste, co nie?
Płytę zamyka równie genialny „Burnt” w którym nastrój świetnie buduje ostry synt, bujający się miedzy bitami i powolnie narastające noisy, a w pewnym momencie całość siada i do końca gra świetny, delikatny ambient.
Moja ocena: 10/10
Kiasmos – Kiasmos
http://www.erasedtapes.com/store
https://www.facebook.com/kiasmos