Pierwszy raz zawsze boli.
….ale żeby było łatwiej to wyjaśniamy – każda kategoria ma przypisany do niej kolor i ikonkę:
Newsy
Recenzje i opinie
Felietony
Statusy
Technologie
Wywiady
Relacje
Inne
Mroczne dźwięki rodem z mitologicznych zaświatów.
Hadès to czwarty długogrający krążek młodego, francuskiego producenta Paula Régimbeau’a ukrywającego się pod pseudonimem Monkopf . Wydany w lutym tego roku nakładem labelu In Paradisum, pojawił się pierwszy raz na mojej playliście jakiś miesiąc temu.
Nie owijając dalej w bawełnę – Hadès to nie jest lekka płyta. Pełno w niej brudu, przesterów i mroku, ale co mi się w niej podoba – daje też wytchnąć. Mondkopf nie wali po uszach od deski do deski, a całkiem sprawnie steruje napięciem. Usłyszymy tam zarówno melancholijne melodie (np. Here Come The Whispers), jak i sporo ostrych bitów & basów okraszonych niezliczoną ilością przesterów (np. Cause & Cure czy Eternal Dust). Wspomniane, soczyste przestery dodają sporo mocy do sekcji rytmicznej – aż momentami ciarki przechodzą :) Podoba mi się też to, że Mondkopf miesza te ostre dźwięki z przetworzonymi brzmieniami instrumentów akustycznych. Czasami brzmią one nawet trochę kiczowato, ale właśnie ten kicz dodaje też odrobinę uroku.
Całość ma spójną formę oraz brzmienie i przyjemnie się tego słucha. Polecam wrzucić ją sobie na słuchawki po ciężkim dniu pracy :)
Moja ocena: 4/5
https://www.facebook.com/Mondkopf
http://inparadisum.bandcamp.com/album/had-s