Luuubisz to

Paul McCartney – „New”

Dobra melodia to podstawa sukcesu w biznesie POP. I dobrze to wie powracający na szczyt list przebojów z nową płytą – i to dosłownie, bo zatytułowaną “New” – były członek The Beatles, Paul McCartney.

Pamiętam jak dziś, gdy będąc małym chłopcem rodzice puszczali ze szpulowego magnetofonu nagrania The Beatles. Piękne melodie, które zapadły mi w pamięć, do których wracam i które kocham. Na długi czas jednak odszedłem od muzyki z dzieciństwa fascynując się zupełnie innymi dźwiękami. Gdy okazało się, że Paul McCartney przyjedzie do Polski zdecydowałem się pójść na koncert. Wcale się nie zdziwiłem, gdy zobaczyłem, że stadion zapełnili widzowie ze wszystkich pokoleń. Koncert był dla wielu – także i dla mnie – przeżyciem rodzinnym. Jakże więc się ucieszyłem, gdy okazało się, że Paul zdecydował się nie tylko na odcinanie kuponów, ale nadal jest świetnym artystą, mającym wiele do powiedzenia.

“New” to trzynaście utworów, które powstawały, jak mówi sam McCartney, dość metodycznie. Po odprowadzeniu najmłodszej córki do szkoły siadał przy filiżance herbaty, z gitarą w ręce i komponował nowe melodie. Niektóre pomysły przychodziły, gdy siadał do pianina ojca późną nocą. Część wyłoniła się podczas improwizowanych sesji w studio. Fakt, że Paul współpracował z kilkoma producentami podczas nagrywania płyty, uważany przez wielu krytyków, a także początkowo przez samego artystę, za minus, mogący powodować niespójność materiału, postrzegam jako ogromną zaletę. Wydaje mi się, że Paul dość dobrze wyczuł, że obecne pokolenie, szczególnie młodych słuchaczy, poszukuje częstych zmian. Dziś praktycznie żaden zespół nie utrzymuje się na topie dość długo, a tryumfy święcą coraz to nowi artyści prezentujący właściwie tylko jeden wielki przebój. Różnorodność “New” na pewno będzie więc odpowiadać wszystkim słuchaczom poszukującym czegoś ciekawego i różnorodnego na YouTube i innych serwisach muzycznych, takich jak Spotify czy Deezer.

Płytę otwiera energetyczny utwór “Save Us”, ze świetnym riffem. W kolejnym “Alligator” były frontman The Beatles jeszcze bardziej podkręca tempo. Dopiero “On My Way To Work” słyszymy małe uspokojenie i kilka przemyśleń na temat otaczającego artystę świata. “Queenie Eye” to piękna melodia i świetne video z wieloma gwiazdami, jak choćby Johnny Depp, Sean Penn, czy Meryl Streep, które świetnie bawią się przy dziecinnej wyliczance zaśpiewanej przez Paula w tak przebojowy sposób. Nie można oczywiście zapomnieć o utworze tytułowym, z typowymi dla McCarney’a chórkami. Świetnie zagrany jest też “Everybody Out There”, gdzie McCartney pokazuje, że potrafi jeszcze całkiem dobrze się wydrzeć. Na płycie znajdą też coś dla siebie wielbiciele ballad mistrza. “Early Days”, “Hosanna”, czy zamykający płytę “Scared” świetnie wyciszają atmosferę gęstego pop-rockowego grania. Moim faworytem jest jednak bardziej eksperymentalny w przestrzeni brzmieniowej utwór “Appeciate”.

Jak dla mnie, słuchanie “nowej” muzyki Paula jest dowodem na to, że dobra melodia, ciekawa aranżacja i dość proste instrumentarium z domieszką nowoczesnych brzmień dają w dzisiejszym świecie muzycznym świetny efekt. Czy za 20 lat tej płyty będziemy słuchać z takim namaszczeniem jak dzisiaj większość płyt The Beatles, tego nie wiem. Wydaje mi się jednak, że McCartney dość dobrze znalazł balans i nagrał mimo wszystko spójną płytę, której świetnie słucha się w całości od A do Z, ale można znaleźć też na niej wyróżniające się przeboje.

Moja ocena 3,5/5


Warning: Illegal string offset 'fotozrodlocheck' in /home/users/wef/public_html/poly/wp-content/themes/shift/content.php on line 145

Warning: Illegal string offset 'zrodlo' in /home/users/wef/public_html/poly/wp-content/themes/shift/content.php on line 162

Tak. Korzystamy z ciasteczek w celach statystycznych. Na 90% nie przeczytasz treści tego komunikatu, ale jeżeli już to robisz to wiedz, że możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce. Więcej informacji o ciasteczkach