Luuubisz to

ChoP Festival 2013 – podsumowanie

W dniach pomiędzy 10 a 16 listopada 2013 roku w chińskim mieście Shenzhen odbyła się kolejna odsłona polsko-chińskiego projektu ChoP. Sześciodniowy, bogaty w koncerty, wykłady i warsztaty festiwal audio-wizualny podbił serca rzeszy odbiorców, a jego muzyczno-wizualne macki rozlały się na nowe, ciekawe, czasem wręcz zaskakujące miejsca na mapie chińskiego miasta.

Rozpoczęta w 2006 roku kooperacja muzyków Zen Lu (Chiny) oraz Grzegorza Bojanka (Polska) ponownie rozwinęła skrzydła, docierając do bodajże najszerszego grona słuchaczy w historii całego przedsięwzięcia. Artyści mieli szansę zagrać dla wielu środowisk, od małych społeczności lokalnych, które całymi rodzinami odwiedziły wydarzenia festiwalowe, poprzez społeczności szkolne i akademickie, a skończywszy na publiczności klubowej. Oprócz typowego odbiorcy – osób dwudziesto-, trzydziestoletnich i starszych, tym razem festiwal zagościł także w uszach słuchaczy młodszych. A wszystko za sprawą warsztatów muzycznych dla dwunasto- i trzynastolatków oraz koncertu, które odbyły się w międzynarodowej szkole Shen Wai International School w Shenzhen (SWIS). Festiwalowe projekty były prezentowane w przestrzeniach galerii sztuki i artystycznych kawiarniach; w ośrodkach akademickich – w szkołach i na uczelniach; w sali koncertowej; wreszcie w jednym z najbardziej popularnych klubów w Shenzhen – Pepper Club. Wszystko zaś potoczyło się tak:

1. MistHaus experience

Otwarciem festiwalowej podróży, którą miałam przyjemność odbyć razem z muzykami w roli nie tylko osoby towarzyszącej, ale także twórcy oprawy wizualnej dla wszystkich eventów, był koncert live-actów zorganizowany 10 listopada w nowootwartej galerii i pracowni artystycznej MistHaus. Pomimo tego, że sam koncert rozpoczynał się przed godziną ósmą wieczorem, chętni do jego wysłuchania zaczęli zbierać się na miejscu już od godziny 17:30. Gorączkową atmosferę przygotowań wszystkich części wydarzenia przerywały śmiechy dochodzących z zewnątrz rozmów, towarzyszyły nam także ciekawskie oczy widzów (w wieku 3-80 lat), którzy zdążyli porozsiadać się we wnętrzu galerii. Cztery części koncertu zaprezentowane tego wieczoru – każda o długości 15-20 minut – okazały się bardzo zróżnicowane. Na pierwszy ogień poszło trio Gold Plated Face, Guiddo i Zhang Jianfu. Ich live-act połączył w sobie sample nagrane przez Gold Plated Face w pierwszych dniach podróży, intrygujące glitche, drony i trzaski oraz stopniowo rosnącą, rytmiczną bazę. Druga odsłona okazała się jedną z bardziej zaskakujących – występujący z Błażejem Malinowskim, Michałem Wolskim i Er Dao chiński mistrz instrumentu Guqin, pan Tie Qi, w pierwszej części występu „dogrywał” dźwięki na żywo, pokazując za pomocą różnych narzędzi kolejne etapy powstawania tego magicznego instrumentu. Dopiero w drugiej części zasiadł za własnoręcznie wykonanym Guqin i zaczął na nim pięknie grać – wieść niesie, że był to jego pierwszy publiczny występ. Co więcej, bacznie obserwował go jego mistrz – artysta Shen Piji. Live-act czterech artystów okazał się wzruszający i melodyjny dzięki dźwiękom Guqin. Wisienką na torcie był film pokazujący pracę nad tworzeniem instrumentu towarzyszący całej tej odsłonie. Z trzecim live-actem wystąpił Zen Lu oraz Kim_Nasung. Ich mocno eksperymentalny, z początku bardzo intensywny performance w drugiej części przeszedł do ambientalnego, glitchowego grania. Ostatni live-act, który stworzył duet Shen Piji i Grzegorz Bojanek, stał się ponownie pomostem pomiędzy elektroniką i muzyką opartą na tradycyjnym chińskim instrumencie Guqin, tym razem jednak potraktowanym w sposób bardziej eksperymentalny. Grający na nim Shen Piji w pewnym momencie do wydobywania dźwięków zaczął wykorzystywać… butelkę po piwie. Towarzyszący mu Grzegorz Bojanek filtrował jego muzykę przy pomocy laptopa, dogrywając swoje własne tła, glitche i drony.
Po tak intensywnym muzycznym spektaklu, który został przyjęty ciepło przez publiczność (jedna ze słuchających go osób medytowała przez cały koncert!), mieliśmy okazję wysłuchać niespodziewanego, krótkiego występu jednego z widzów grającego na chińskim flecie – podobno tylko 50 osób w całych Chinach kontynuuję sztukę gry na nim, sam instrument zaś jest zdecydowanie bardziej kojarzony z krajem kwitnącej wiśni, dokąd zawędrował z Chin.

2. Wykłady na Politechnice w Shenzhen

Kolejnym wydarzeniem były wykłady oraz trzy solowe live-acty wykonane przed publicznością złożoną ze studentów i pracowników Politechniki w Shenzhen. Wykłady poprowadzili Gold Plated Face oraz Guiddo, w live-actach dołączył do nich Michał Wolski. Nie dowiedziałam się niestety, jaki kierunek lub kierunki reprezentowali studenci, którzy pojawili się ogromnej auli wykładowej. Wiem jednak jedno – w Chinach tak samo jak i w Polsce studenci lubią spać na wykładach. Mój sąsiad – chyba najlepiej mówiący po angielsku Chińczyk, z jakim kiedykolwiek rozmawiałam, relacjonujący mi z pasją swoją miłość do Britpopu i zespołu Fool’s Garden – w połowie drugiego wykładu ostentacyjnie wręcz odpłynął w objęcia Morfeusza, żeby na koniec przebudzić się i z zainteresowaniem przysłuchiwać się już samym występom. Wracając jednak do wykładów – Gold Plated Face, poprzez urozmaiconą przykładami (przedstawił m.in. projekt Opticon) narrację poświęconą powiązaniom pomiędzy działaniami artystycznymi a techniką przedstawił zakres działalności Fundacji Sztuka i Technologia wspierającej ChoP Project. Z kolei Guiddo uchylił rąbek tajemnicy udźwiękowienia filmów i teledysków, jako przykład prezentując między innymi teledysk do utworu „Wheels in Motion” zespołu Manhooker, którego jest członkiem. Zagrane na koniec live-acty były bardzo zróżnicowane, przez co zaskakujące. Michał Wolski grał spokojnie i ambientowo, chociaż rytmicznie, Guidoo – lekko, pod koniec nawet nieco house’owo. Live-act Gold Plated Face był natomiast złożony przede wszystkim z szumów i glitchów, bez uwidocznionej rytmiki ani melodyki. Takie zróżnicowanie dało na pewno nie tylko mnie (pracującej live nad oprawą wizualną) dużo do myślenia. Na koniec studenci podziękowali nam brawami i wręcz rzucili się na darmowe próbki i gadżety, które im przywieźliśmy.

3. „My name is John”

Dzień później z samego rana pojechaliśmy do szkoły Shen Wai International School (SWIS). Jest to nowy, otwarty niespełna dwa lata temu obiekt, ze świetnym zapleczem technicznym i infrastrukturalnym. W szkole zajmującej pełen kwartał zabudowy znaleźć można między innymi ogromny basen i boisko do piłki nożnej z bieżnią lekkoatletyczną. Poszczególne departamenty są świetnie wyposażone – obejrzany przeze mnie dział muzyczny zajmuje połowę piętra jednego z budynków. W kilku salach znaleźć można wszelkie możliwe instrumenty muzyczne. Jedna z nich poświęcona jest na przykład wyłącznie tradycyjnym instrumentom chińskim. Uczniowie rozwijający się muzycznie grają jednak nie tylko na nich – wśród biorących udział w warsztatach dzieciaków byli także początkujący saksofoniści, fleciści, klawesyniści, trębacze, a także jeden wiolonczelista.
Warsztaty w SWIS poprowadził Tomasz Guiddo Świtała. Już po raz drugi w ciągu dwóch dni zgłębiał ścieżkę tworzenia utworów muzycznych, tym razem jednak przemawiając do młodych słuchaczy. Jako wytrawny nauczyciel przystosował swój wykład połączony z warsztatami do poziomu dzieci, w naukę posługiwania się programem Ableton Live, wplatając elementy humorystyczne i interaktywne. Dzięki niemu gwiazdą tego poranka stał się chłopiec o imieniu John. Wypowiedziane przez niego jego własne imię stało się bazą dla przedstawienia możliwości procesowania dźwięku za pomocą połączonych sił Korga i Abletona. Swoją erudycją Guiddo oczarował także nas – z chęcią słuchałabym jego wykładów przez cały dzień. Podczas gdy on ginął nam z oczu pod natłokiem ciekawskich głów dzieciaków otaczających go ogromnym, a jednak ciasnym kręgiem, pozostali uczestnicy przygotowywali się do występów i pracowali jako fotoreporterzy, trzaskając niemożliwą wręcz ilość zdjęć i kręcąc filmy tego interesującego zbiegowiska.
Po zakończonych warsztatach odbył się koncert. I znowu muzycy połączyli się w całkiem nowe układy sceniczne – tym razem na początku wystąpili Zen Lu i Grzegorz Bojanek, wspomagani grą chińskiej uczennicy Jannice. Po nich nietypowy live-act wykonali Gold Plated Face i Kim_Nasung. Ten ostatni grał na najróżniejszych nie-instrumentach, jak styropian, butelki plastikowe czy zaschnięte liście palmowe, używając do tego smyczka i talerza perkusyjnego. Panowie zakończyli swój koncert, zapraszając na scenę część publiczności, którą zamienili w żywą orkiestrę dzięki dyrygenckim umiejętnościom Kim_Nasunga. Na koniec Błażej Malinowski i Michał Wolski uraczyli wszystkich live-actem wręcz medytacyjnym. Dostojne, majestatyczne wręcz dźwięki przysposabiały do popadnięcia w nostalgię, wypełniały przestrzeń sali i nasze głowy.

4. Przestrzeń dźwiękowa w OCT Art

Tego samego dnia wieczorem odbył się jeszcze jeden wykład, tym razem zaprezentowany przez Michała Wolskiego i Błażeja Malinowskiego. ChoP Project został zaproszony do wystąpienia w przestrzeni kawiarniano-księgarnianej Galerii sztuki OCT Art. Na wykład przyszli w większości młodzi ludzie, uzbrojeni we własne nagrania dźwiękowe z telefonicznych dyktafonów. Michał i Błażej wprowadzili ich w tajniki programu Ableton Live i kilku maszyn służących do sterowania tym oprogramowaniem, a także elektronicznych samplerów i syntezatorów. Dzięki wykorzystaniu zebranych od widzów nagrań zaprezentowali, jak w prosty sposób można manipulować dźwiękiem po to, aby wytworzyć z niego głębokie i przestrzenne muzyczne impresje. Inspiracją dla słuchaczy do rozpoczęcia pracy nad muzyką była też prezentacja możliwości smartfonowych darmowych aplikacji do tworzenia i zabawy dźwiękiem. Chłopcy nauczeni poprzednimi wykładami dopingowali publiczność do działania, zachęcając ich do aktywnego uczestnictwa – słuchacze mogli podejść do prezentowanego sprzętu i własnoręcznie wypróbować jego możliwości. Na koniec we trójkę wykonaliśmy 15-minutowy audio-wizualny performance.

5. Pepper Club

Na dwa dni przed końcem całego przedsięwzięcia, ChoP Project zagościł w klubowych progach Shenzhen. Takiego eventu jeszcze nie było w dotychczasowych edycjach festiwalu w tym mieście. Do zagrania setów zaprosił ChoP stosunkowo młody klub Pepper, założony w 2012 roku. Po uzgodnieniu szczegółów zamieścił w przestrzeni miejskiej 7 billboardów z reklamą imprezy. Wieczór reklamowało hasło „Grill Your Ears With Polish Beats”, tłem billboardów było zdjęcie z jednej z warszawskich imprez klubowych duetu Fűnfte Strasse współtworzonego przez Błażeja Malinowskiego i Michała Wolskiego. Wsparci przez Guiddo, Panowie stanowili zwartą ekipę grającą tego wieczoru. Każdy zagrał godzinny live, począwszy od Błażeja, który rozruszał szybko rozrastającą się publiczność. Dawno nie robiłam już wizualizacji podczas imprez, te 3 godziny były dla mnie niejako powrotem do przeszłości i okazją do wspominania przeróżnych klubowych wydarzeń, w jakich było mi dane brać udział. Tak jak jeden muzyk potrafi zmienić swoje live-acty z deep-techno na przestrzenny, medytacyjny ambient, co robią na przykład chłopcy z Fűnfte Strasse, tak z wizualizacjami jest podobnie – od materiału raz wymaga się, żeby był dynamiczny, szybki, rwany, innym razem staje się on powolny, spokojny, pływający. W Pepper Club wizualizacje starały się nadążać za zmieniającymi się deep-techno, dub-techno i house’owymi przestrzeniami. Co więcej, oprócz wizualizacji zmianom produkowanym na żywo ulegało także klubowe oświetlenie sterowane przez Chinkę o pseudonimie Coco. Oprócz roli oświetleniowca Coco jest też klubowym DJem rezydentem. Po Błażeju Malinowskim godzinny live zagrał Michał Wolski. W czasie jego grania klub zdążył wypełnić się po brzegi, tłum złożony zarówno z Chińczyków, jak i obcokrajowców bawił się w każdym jego zakamarku. Na koniec Guiddo zagrał house’owy set z wplecioną w niego muzyką Manhooker – jego granie spodobało się tak bardzo, że zostało wydłużone do 1,5 godziny. Po skończonym graniu Panowie wyszli z klubu, gdzie stała podświetlona ścianka z reklamą imprezy. Odbyła się krótka sesja zdjęciowa, a chłopaki udzielili szybkiego wywiadu (!). Nasz koncertowy dzień zakończył się tej nocy wyjątkowo późno.

6. IDUTANG

Ostatni dzień festiwalu przyniósł bodajże najbardziej obfity w występy koncert. Wieczór odbył się w sali koncertowej powiązanej z restauracją/klubem o nazwie Idutang. Z racji charakteru wydarzenia salę wypełniły krzesła i stoliki, atmosfera była bardzo swobodna. W sumie koncertu wysłuchała publiczność około dwustuosobowa.
Już przy soundchecku zobaczyć można było imponującą ilość sprzętu, jaki został zniesiony do klubu. Tym razem na scenie wystąpiło w sumie dziesięciu muzyków, grających w duetach, z których jedynie pierwszy składał się wyłącznie z polskich muzyków:

– Michał Wolski i Guiddo
– Błażej Malinowski i Shen Piji
– Grzegorz Bojanek i Zen Lu
– Kim_Nasung i Sin:Ned
– Gold Plated Face i Dicskon Dee

Każdy duet zaprezentował inny materiał. Do perkusyjno-bębnowych dźwięków przygotowanych przez Michała Wolskiego Guiddo dogrywał własne sample, a także grał na basowej gitarze elektrycznej. Z kolei towarzyszący Błażejowi Malinowskiemu Shen Piji grał na tradycyjnym chińskim instrumencie Erhu – ich live-act był niepokojący – urwanym, smyczkowym dźwiękom Erhu towarzyszyły przestrzenne tła przywodzące na myśl odgłosy burzy. Live-act, który rozbrzmiał po nich, zdawał się być spokojny i wzruszający. W tak emocjonalny sposób zagrali Grzegorz z Zenem. Kim_Nasung i Sin:Ned eksperymentowali z dźwiękami, przy czym ten pierwszy nie korzystał w ogóle z komputera, a takie elementy jak smyczek były jedynie elementami tworzonych przez niego „instrumentów”. Całość zakończył live-act wypełniony odgłosami z Chin, nagranym przez Gold Plated Face, połączonymi z muzyką Dicksona Dee. Muzyka współtworzona przez dźwięki ruchu ulicznego Shenzhen czy rozmów prowadzonych po chińsku zdawała się być odpowiednią klamrą dla całego występu. Zapowiadana ChoP Orchestra – czyli połączone siły wszystkich muzyków w jednym live-act’ie nie doszły niestety do skutku. Tak się złożyło, że wcześniejsze improwizowane występy trwające nieco dłużej niż przewidziane kwadranse zajęły cały przewidziany na koncert czas. Tak czy inaczej, obraz dwóch stołów wypełnionych po brzegi instrumentami i laptopami na długo zapadnie mi w pamięć.


Warning: Illegal string offset 'fotozrodlocheck' in /home/users/wef/public_html/poly/wp-content/themes/shift/content.php on line 145

Warning: Illegal string offset 'zrodlo' in /home/users/wef/public_html/poly/wp-content/themes/shift/content.php on line 162
  • Grzegorz Bojanek

    Świetnie wrócić do tych ciepłych chwil! Dzięki!

Tak. Korzystamy z ciasteczek w celach statystycznych. Na 90% nie przeczytasz treści tego komunikatu, ale jeżeli już to robisz to wiedz, że możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce. Więcej informacji o ciasteczkach